Siedziałam
przy barze w klubie, który wpisał się na szczyt moich faworytów
od kiedy zaczęłam regularnie pić. Jestem tylko człowiekiem, a na
moją głowę spadło wiele problemów. Mam tę swoją miłość, ale
co z tego? Jestem z Tylerem, bo żadnemu z nas nie chce się
wprowadzać zmian w naszym życiu. Z dnia na dzień oszukujemy się
wzajemnie, ja wmawiam sobie, że nie wiem o jego licznych zdradach,a
on, że jestem idealną laską, o której tak zawsze marzył. Nie
wierzę w miłość po grób. Związki są przejściowe, a uczucia
nie są stałe. Po pewnym czasie wszystko wygasa, serca nie biją w
jednym tempie, kłamstwa stają się rutyną, a seks jest tylko
fizycznością. Wrzechświat wirował w rytm muzyki puszczanej
przez DJ'a, a ja chwiałam się wlewając w siebie duże ilości
alkoholu. W pewnym momencie mojego pobytu w dyskotece podszedł do
mnie pewien chłopak. Wydawał mi się niesamowicie piękny, kupił
mi nawet drinka. Z pryzmatu upływu czasu stwierdzam, iż brzmi to
bardzo żałośnie. Pomyślicie sobie, dziwka,
czego nie zrobi dla kieliszka.
-
Może pójdziemy do auta?- zapytał figlarnie, pochylając się nad
moim uchem. Nie byłam w stanie logicznie myśleć, procenty
zawładnęły moim umysłem. Złapałam go za rękę podnosząc się
z wysokiego stołka.
-
Prowadź- zaśmiałam się opierając się na jego ramieniu. Chłopak
dając mi fizyczne oparcie przeprowadził mnie przez tłumy
tańczących par, przeszliśmy obok ochroniarzy, wychodząc na
zewnątrz. Dość chłodny wiatr sprawił, że na moich nagich
ramionach pojawiła się gęsia skórka. Potarłam dłońmi miejsce,
które nie okrywał żaden materiał i spojrzałam na bruneta. Jego
wzrok skupiał się na ekranie telefonu, z którego rozbrzmiał
dźwięk przychodzącej wiadomości.
-
Kotku- mruknął przejeżdżając kciukiem po moich wargach- muszę
już iść, nie chciałem zawieść ciebie i twojej cielesności-
zaśmiał się. Czy ten palant myśli, że apogeum moich marzeń jest
to aby mnie przeleciał. Przygryzłam język, chcąc wykorzystać go
jeszcze w jeden malutki sposób.
-
No szkoda, ale może mógłbyś podwieźć mnie do domu? To niedaleko
stąd- uśmiechnęłam się lekko, chcąc tym wybłagać podwózkę.
Nie uśmiechało mi się grzanie z buta spory kawałek stąd, kiedy
trudnością dla mnie było przejście odcinka od baru do wyjścia.
Chłopak pokiwał głową ze zrozumieniem.
-
Jasne, wsiadaj- powiedział otwierając drzwi od czarnego jeepa.
Chwiejnym krokiem ruszyłam ku siedzeniu. Zajęłam miejsce pasażera.
Podałam chłopakowi ulicę, na której mieszkałam. Droga minęła w
ciszy. Straciłam rachubę czasu, ale mogłam ocenić że po około
15 minutach byliśmy na miejscu.
-
Dziękuję. Być może do zobaczenia- uśmiechnęłam się szeroko
otwierając drzwi i jedną nogą stojąc na chodniku przed domem.
-
Nie ma za co, odezwij się kiedyś kotku- skinął głową.
Trzasnęłam drzwiami, pokonałam drogę do drzwi wejściowych
potykając się kilka razy. Zmrużyłam oczy szukając w torebce
kluczy. Przeklęłam pod nosem, nie możliwe, że je zgubiłam.
Usiadłam na schodkach wysypując wszystkie przedmioty znajdujący
się w mojej kopertówce na beton. Odetchnęłam z ulgą, kiedy
ujrzałam srebrne błyszczące się kluczyki z czerwonym breloczkiem.
Wsunęła je w zamek, otwierając drzwi weszłam do środka. Światła
były zgaszone, a wokół panowała cisza. Zdjęłam szpilki rzucając
je pod ścianę, wtoczyłam się na górę opierając o barierkę.
Dotarłam do końca korytarza, zaczęłam szarpać za klamkę od
sypialni. Drzwi były zamknięte.
-
Co jest kurwa- syknęłam, po chili rozbrzmiał dźwięk przekręcania
klucza. Ujrzałam łeb Tylera wychylonego rzez szparę.
-
Cailin nie możesz tu wejść, idź do gościnnego- wyszeptał
nerwowo. Co to znaczy, że nie mogę wejść do własnej sypialni.
Nie chcąc się sprzeczać ruszyłam do pokoju obok. Zsunęłam z
siebie sukienkę, będąc zmęczona opadłam na łóżko. Zasnęłam
po krótkim czasie, oddając się tym samym do krainy, którą tak
bardzo kochałam.
Nazajutrz
obudziłam się, kiedy moje akumulatory zostały wypełnione energią.
Miałam wrażenie, że moje gardło jest całkowicie wysuszone.
Sięgnęłam po wodę stojącą przy łóżku. Podniosłam się
rozprostowując kości, wyszłam z pokoju, schodząc po schodach
wzrokiem wyłapałam Tylera siedzącego przy kuchennej wyspie.
Darowałam sobie czułe przywitanie, od razu przechodząc do rzeczy,
która mnie ciekawiła. Właściwie to byłam pewna powodu, dla
którego nie mogłam wejść nocą do sypialni, lecz pragnęłam
usłyszeć to z jego ust. Miałam dość kłamstw. Siedząc wczoraj w
klubie miałam czas na przemyślenia. Postanowiłam skończyć z tym
gównem. Związkiem, który jedynie wprowadził mnie w nałóg.
-
Możesz wyjaśnić mi dlaczego nie wpuściłeś mnie wczoraj do
sypialni?- zapytałam zerkając na niego, kiedy nalewałam sobie soku
do szklanki. Jego twarz przybrała minę, jakbym zapytała go o coś
zupełnie nieoczekiwanego. Nie mógł się nie spodziewać, że o to
zapytam. Jaką zaślepioną idiotką musiałabym być?
-
Cailin, ja- zaczął się jąkać, próbując znaleźć jakąś
wymówkę. Z jego ust wychodziły ciągle te same słowa.
-
Po prostu to powiedz- zaśmiałam się z irytacją. Postawiłam
dzbanek na blacie, oparłam się ramionami i wpatrywałam się w
niego, próbując wymusić na nim, jakie kolowiek sensowne słowa-
kolejna panienka? Dlaczego robisz ze mnie taką kretynkę? Czy ty
myślisz, że ja o niczym nie wiem? Widzę wszystko co się dzieje
wokół mnie- krzyknęłam uderzając pięścią w stół. Oblizał
usta unikając kontaktu wzrokowego. Kiedy na mnie spojrzał, poczułam
się źle. Wszystko wróciło, dlaczego mój Tyler mi to robi. Kiedyś
mnie kochał, patrzył na mnie z pasją i po prostu był.
-
Czego ty oczekujesz po 2 latach związku? Spójrz na siebie Cai,
jesteś alkoholiczką- pokiwał głową. Poczułam się, jakby ktoś
zadał mi siarcisty policzek. Łzy napłynęły do moich oczu.
-
To jest twoja wymówka? Jakim śmieciem jesteś ruchając jakieś
dziwki ww naszym łóżku- krzyknęłam, nie chcąc dać pokazać mu
jak słaba jestem- wiem kim jestem, ale to nie daje ci prawa do
krzyczenia mi tego w twarz, tym bardziej, że to ty wpędziłeś mnie
w kieliszek- syknęłam.
-
Uspokój się, nie rób z siebie histeryczki. To się wypaliło i nie
ma co się użalać nad sobą. Wszystko kiedyś się kończy-
podszedł do mnie i przytulił mnie ostatni raz- dziś przyjeżdża
mój stary kumpel, prosiłbym cie żebyś zachowała spokój podczas
jego pobytu- odsunęłam się od niego, popiłam tabletki na kaca i
bez słowa ruszyłam na górę. Wzięłam kąpiel i założyłam
ubrania.
-
Wracam wieczorem- powiedziałam biorąc klucze i portfel- Tyler,
kochałam cię kiedyś, wiesz?- spojrzałam na niego kiwając głową,
zniknęłam za drzwiami wejściowymi. Zbiegłam po schodkach i
pobiegłam na przystanek autobusowy. Za 2 minuty odjeżdża mój
autobus do centrum, muszę zdążyć, aby dostać się tam w
najbliższym czasie i móc oderwać się od rzeczywistości.
Odetchnęłam z ulgą kiedy zajęłam stojące miejsce w autobusie
łapiąc się za rurkę. Zmierzyłam wzrokiem wpatrujące się we
mnie wścibskie panie, które za pomocą wzrokowego rentgena potrafią
poznać całą życiową historię człowieka i przy okazji każde
jego grzeszki. Resztę drogi skupiłam na szukaniu w internecie
mobilnym tanich mieszkań. Nasz związek to już definitywna
przeszłość, dom jest Tylera, a ja nie zamierzam spędzić resztę
życia pod dachem z kolesiem,który wpędził mnie na skraj zdrowego
rozsądku. Jedynym rozwiązaniem jest znalezienie sobie małej
kawalerki, którą będę w stanie jakoś opłacać. Wsunęłam
komórkę do kieszeni, kiedy autobus zatrzymał się w centrum.
Wysiadłam zeskakując ze schodka, rozejrzałam się wokoło
zastanawiając gdzie pójść. W ostateczności skończyłam
przesiadując w popularnej kafejce, o dumnej nazwie STARBUCKS,
czujecie ten sarkazm? Pijąc kawę przeglądałam magazyny modowe.
Wzdychałam do pięknie prezentujących się ubrać na równie
urokliwych paniach. Dlaczego moje życie nie może być jak z
żurnala? Drogie ubrania, markowe buty,torebki, cudowne mieszkanie z
białymi mebelkami. Moje życie to gówno i nigdy nie będzie lepiej.
Wstałam od stolika nie patrząc przed siebie, mój wzrok skupiony
był na zużytych już trampkach. Nagle poczułam gorącą ciecz
rozlewającą się na mojej klatce piersiowej. Odruchowo syknęłam
wyrzucając ręce w powietrze.
-
Co do cholery?- krzyknęłam wściekle patrząc na męską sylwetkę
patrzącą na mnie dziwnie. Znam go, kojarzę ten ciekawski sposób
patrzenia. Moja twarz przybrała grymas odzwierciedlający ból.
-
Cailin?- powiedział rozszerzając oczy- jesteś Cai Russo?- powoli
uśmiechnął się, co od razu spowodowało, że moje myśli skupiły
się wokół jednej osoby.
-
Olly- pisnęłam- przytulając chłopaka, lecz pożałowałam tego,
gdyż moja skóra zaczęła piec- pierwsze spotkanie po latach,a ty
wylewasz na mnie kawę- położyłam dłonie na biodrach wpatrując
się w chłopaka.
-
Sorry, nie chciałem. Kupię ci nową koszulkę, chodź- pociągnął
mnie za rękę do jednej z sieciówek. Dawniej często chodziłam na
zakupy razem z nim, miał dobry gust. Geje znają się na ubraniach i
panujących trendach- wypiękniałaś- dodał patrząc na mnie z
rozbawieniem.
-
Dziękuję bardzo- prychnęłam kręcąc głową z rozbawieniem-
szczerze mówiąc to mogłabym cię pieprzyć gdybyś ie miał innej
orientacji- klepnęłam go żartobliwie w tyłek, na co jego reakcją
było puszczenie mi oczka. Kolejne godziny spędziliśmy na wspólnym
wybieraniu letniej kolekcji, postanowiłam zaszaleć, w końcu co mi
w życiu pozostało? Tylko się bawić. Kiedy wyszliśmy z centrum
handlowego w rękach trzymając torby z logami sklepów
postanowiliśmy wejść do któregoś z naszych starych barów na
lampkę wina. Usiadłam na miękkim fotelu obitym w kremową skórę.
Auto Olly'iego było bardzo ładne, stylowe i przede wszystkim
kosztowało więcej niż mogę sobie wyobrazić. Jego rodzice są
obrzydliwie bogaci, lecz jedyne co mu dają to hajs. Z dniem
wyjawienia jego orientacji wyrzekli się niego zapewniając mu
jedynie pomoc finansową do jebanej śmierci. Przez długi okres
wspierałam go, jak mogłam, lecz wyjechał do Londynu i na tym nasze
relacje się skończyły. Wylewaliśmy z siebie smutki związane z
naszymi miłościami przy barowym stoliku z kolei WLEWAJĄC w siebie
kieliszek za kieliszkiem. Tutaj kończą się moje wspomnienia z tego
wieczora. Być może przesadziliśmy z alkoholem? W każdym bądź
razie ocknęłam się o 2 w nocy w barze leżąc przy barze. Mój
przyjaciel skończył nie lepiej, tonął w kałuży własnych łez,
wylewającej się butelki wódki i jego...oh po prostu wymiotował
pod siebie. Jak żałośni w swojej bezradności byliśmy?
Chujowe jak ty ;p
OdpowiedzUsuńChujowa/chujowy jesteś ty nie umiesz docenić staranie autorki więc nie komentuj:)
UsuńRozdział jest dobry powiem ci szczerze idę czytać kolejne
I mam wielką nadzieję, że nie przejęłaś się tym komentarzem u góry. Pozdrawiam Nella
Wspaniały rozdział <3
OdpowiedzUsuń