Po
tym, jak zatoczyłam się do toalety, by przemyć twarz zimną
wodą,wyszłam razem z Olly'm przed budynek. Zaśmiałam się głośno,
patrząc na chłopaka, który z trudnością utrzymywał równowagę.
-
Ja pierdole, Cailin, sorry, ale ja nie jestem w stanie prowadzić,
nie odwiozę cię-wymamrotał przeczesując dłońmi włosy.
-
Okej, może jakoś dam radę- uśmiechnęłam się łącząc nas w
niedźwiedzim uścisku- dziękuję za cudowną noc- zachichotałam
wisząc u jego szyi.
-
Ja też. Świetnie się bawiłem, mam nadzieję,że powtórzymy to
kiedyś- zaczął mówić, lecz przerwał mu rozbrzmiewający dzwonek
jego telefonu. Posłał mi przepraszające spojrzenie i odszedł na
bok. Rozejrzałam się w okół zastanawiając ,jak dotrę do domu.
Po chwili Olly wrócił oznajmując mi, że jego chłopak zaraz tu
będzie i mnie odwiezie. Rozmawialiśmy przez krótki moment, zza
rogu budynku wyłoniła się sylwetka chłopaka, zgaduję, że to
partner mojego przyjaciela.
-
Olly- powiedział surowo- jak ty wyglądasz- sapnął kiwając głową
i łapiąc swojego odbiorcę za ramiona. Patrzył na niego z nutką
politowania,minimalna iskierka złości pojawiła się w jego oczach.
Nie dziwię mu się, Tyler też urządzał mi akty wściekłości,
kiedy po raz pierwszy wracałam pijana.
-
Daj spokój, Jamie. Mógłbyś przywitać się z moją przyjaciółką.
To jest Cailin- uśmiechnęłam się na te słowa podając
chłopakowi rękę. Odwzajemnił gest przedstawiając mi się. Całą
trójką ruszyliśmy do auta.
-
Dziękuje za podwózkę, miło było cie poznać, Jamie- uśmiechnęłam
się, kiedy dotarliśmy pod mój dom- pa Olly- wysiadłam z auta
machając mu i przesyłając buziaka. Ruszyłam do drzwi, kiedy
samochód zniknął z mojego zasięgu widzenia. Wraz z pierwszym
krokiem moje nozdrza wypełnił zapach wódki i dymu tytoniowego.
Zmarszczyłam czoło wchodząc do salonu. Tyler siedział na kanapie
otoczony butelkami wódki i puszkami po piwie. Był z nim również
jego gość, siedział tyłem do mnie. Odchrząknęłam chcąc
zaznaczyć swoją obecność. Wzrok mojego byłego skupił się na
mnie. Posłał mi głupi uśmieszek, wstał idąc w moją stronę bez
słowa. Kiedy odległość między nami była wystarczająca
przytulił mnie, jak gdyby nigdy nic. Na mojej twarzy pojawił się
grymas niezadowolenia, chciałam zaapelować jakimś równie chamskim
tekstem, co gest z jego strony, ale przerwał mi zwracając się do
swojego kumpla.
-
Justin, to jest Cai, moja dziewczyna- zwrócił się do niego wesoło,
moje myśli były zbyt bardzo skupione na tym imieniu niż na
określeniu jakim mnie nazwał i na zaprotestowaniu temu. To brzmiało
znajomo, no ale cóż,tysiące ludzi mogło nosić to imię. Chłopak
odwrócił się w moją stronę lustrując mnie wzrokiem. Moje serce
zaczęło bić szybciej, kiedy intensywny nacisk brązowych tęczówek
spotkał się z moimi oczyma. To on, to jest gość z klubu. Co za
pojebana sytuacja, 2 dni temu bawiłam się z nim w dyskotece , a
dziś jestem przedstawiana jako dziewczyna jego ziomka.
-
Cailin- uśmiechnął się podnosząc i zmierzając w moją stronę-
my się już znamy prawda, kotku?- jego język zwilżył powoli dolną
wargę, co było niesamowicie seksownym gestem.
-
Tak, znamy się- pokiwałam głową nie mając powodów by kłamać.
Nasz związek to już przeszłość i mam prawo do znajomości z
innymi mężczyznami- nie myślałam, że spotkamy się tak szybko-
założyłam kosmyk włosów za ucho odsuwając się od Tylera.
Mozolnym krokiem ruszyłam do kuchni, nie czekając na odpowiedź
szatyna. Zegar ścienny wskazywał na późną godzinę, 3:40.
Poczułam silny nacisk na moim nadgarstku, odkręciłam się
energicznie. Tyler stał przede mną, był wściekły.
-
Co to ma kurwa znaczyć, że się znacie?- syknął wpatrując się
we mnie, jakby chciał odczytać z moich oczu odpowiedź. Gdyby wzrok
mógł zabijać, leżałabym 3 metry pod ziemią.
-
Gówno. Myślisz, że tylko tobie wolno wyrywać panienki? Mylisz się
i to grubo- syknęłam, po czym wyszarpnęłam się z jego uścisku.
Zgarnęłam piwo, środki na kaca i sok. Nie oglądając się na nic
ruszyłam po schodach na górę. Weszłam do pokoju gościnnego
trzaskając za sobą drzwiami. Postawiłam tacę z napojami i
szklanką na szafce nocnej. Posadziłam tyłek na łóżku,
zaczynając rozmasowywać nadgarstek, Tyler był bardzo silnym
mężczyzną. Kto by pomyślał, że jeszcze rok temu zabił by każdą
osobę ,która potraktowała mnie w ten sposób. No więc, kochanie,
czas na samobójczy ruch. Westchnęłam kładąc głowę na poduszkę,
pościel była świeża. Dbałam o porządek w domu, od czasu do
czasu nachodziła mnie ochota na sprzątanie. Nigdy z przymusu.
Jedyne o czym teraz marzyłam to sen, zamknęłam oczy oddając się
całkowicie snu. Usnęłam, jednak nie na długo, gdyż po godzinie
snu jakiś baran wpełz do pokoju, w którym spałam, zaczynając
szeleścić papierkami i robiąc setki innych hałaśliwych rzeczy.
Otworzyłam oczy, mrużąc je z powodu nagłej konfrontacji ze
światłem. Spojrzałam na chłopaka siedzącego w fotelu i
wpatrującego się we mnie w bezruchu.
-
Możesz dać mi spać?- syknęłam unosząc brew do góry- wróciłam
późno, nie czuję się najlepiej, zostaw mnie samą. Dlaczego ty w
ogóle tu jesteś?- zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
-
Mogę zapytać cię o to samo- westchnął nadal pozostając w tej
samej pozycji. Jego wyraz twarzy nie zmieniał się- Tyler dał mi
ten pokój, nie powinnaś spać razem ze swoim chłopakiem?- zaśmiał
się, zawtórowałam mu kręcąc głową.
-
On nie jest moim chłopakiem. Nasz związek to fikcja od roku-
wzruszyłam ramionami wstając z łóżka i przeciągając się.
Miałam na sobie lekką, białą halkę z satyny, która sięgała
lekko za mój tyłek. Zerknęłam na Justina, był wyraźnie
zainteresowany moim ciałem. Podobało mu się, no cóż nie był
jedyny.
-
Co cię sprowadza do boskiego NY?- zaśmiałam się otwierając okno,
pod którym stał fotel z siedzącym na nim szatynem. Stanęłam za
nim kładąc dłonie na jego nagich, dobrze zbudowanych ramionach.
-
Interesy- powiedział krótko, skinęłam głową, przygryzłam wargę
chcąc wyciągnąć z niego więcej. Był łatwym celem, napalony
dupek z klubu, typowy gracz. Szkoda, że trafił na równą sobie.
-
Oh, okej- mruknęłam- teraz się skup. Następne pytanie brzmi
następująco. Jak bardzo żałujesz, że przerwał nam tamtej nocy
telefon? Pieprzyłbyś mnie na tylnich siedzeniach twojego auta, a
jedynym wynikiem tej sytuacji było to, że przyłapałam Tylera na
kolejnej zdradzie- zaśmiałam się do jego ucha. Ostrożnie się
odsunęłam, jednak chłopak chwycił moją rękę i przyciągnął
mnie do siebie. Moje ciało usadowił na swoich kolanach. Spojrzał
na mnie surowym i przenikliwym wzrokiem, jednak iskierka w jego
oczach podpowiadała mi, jak bardzo podniecony był.
-
Posłuchaj mnie, suko. Nie jestem tutaj dla przyjemności i nie mam
zamiaru poddawać się twoim gierkom, więc łapki przy sobie-
wytrzeszczyłam oczy, zadał mi mentalnego liścia prosto w twarz.
Cailin McAlliester spotkała lepszego od siebie?- i jeszcze jedno,
radzę ci nie wspominać Tylerowi o naszej rozmowie. Inaczej opowiem
mu ze szczegółami wydarzenia z naszej nocy w klubie, a on cię
zabije. Wiem kim jest i nigdy nie dał upokorzyć się lasce w ten
sposób, zdradę przepłaciłabyś życiem- na moich ramionach
pojawiła się gęsia skórka. Zeszłam z kolan mężczyzny,
spojrzałam na niego chcąc odczytać choć nutkę sympatii w jego
oczach. W głębi serca liczyłam na to, że zaraz roześmieje się i
oświadczy mi, że to tylko popieprzone żarty- radzę ci spierdalać
stąd póki możesz, on cię zniszczy- to ostatnie, co wypowiedział
za nim wyszedł, zamykając za sobą ostrożnie drzwi. Opadłam na
łóżko, zaczynając analizować po kolei wszystko co powiedział.
Miałam ochotę rozryczeć się, jak słaba cipka, ale nie tym razem.
Ja pokaże tym wszystkim sukinsynom z kim mają do czynienia. Jedno
nie dawało mi spokoju. Justin, jego spojrzenie, nagła oschłość w
stosunku do mnie, zostałam wyrolowana, zabita własną bronią. Czy
to co powiedział mi o Tylerze to prawda? Jeżeli tak, to jestem w
bardzo wielkim gównie. Bardzo wiele starań będę musiała włożyć
w to, aby nie wygadać w nerwach lub stresie Tylerowi, tego co
powiedział mi na jego temat Justin. Westchnęłam ciężko, sięgając
po butelkę wody mineralnej, popiłam nią środki na kaca, gdyż ból
głowy doskwierał mi od czasu przebudzenia. Nie miałam ochoty
patrzeć na tego szmaciarza, ani na Biebera, który potraktował
mnie, jak ostatnią dziwkę, której i tak nie porucha, gdyż ma HIV.
Gdzie mam uciekać? Nie mam tu nikogo,po za człowiekiem, który ma
zabić mnie za niewierność. Potrzebuje teraz silnego ramienia,
które schroni mnie przed chłodem ludzkich serc. Muszę się
ogarnąć, znaleźć mieszkanie, pracę i kogoś przy kim się
ustabilizuję. Przyjdzie czas, kiedy Ty będzie żałował swoich
wyborów, będę tą, do której będzie wzdychał. Wiecie, jak to
mówią, nie docenisz kogoś dopóki go nie stracisz. Spojrzałam na
ekran mojego telefonu, zegarek wskazywał 6:00. Nie spałam, na tyle,
aby odespać noc zakrapianą alkoholem. Przykryłam ciało kołdrą,
zamknęłam swe powieki, po czym zasnęłam.
Ominęłam
bramę, której nie przekraczałam już przez pewien czas, co
wprowadzało mnie w pewne poczucie winy. Jestem tu nie bez okazji,
mogę powiedzieć, że w moim życiu nic nie dzieje się bez powodu.
Przez ułamek sekundy do mego umysły wkradło się pytanie Jaką
przyczynę ma pojawienie się Biebera? Pokiwałam
przecząco głową odrzucając wszelkie myśli związane z nim. Kiedy
się obudziłam modliłam się, aby uniknąć większego kontaktu,
mogłabym to tak nazwać, gdybym jeszcze wierzyła w Boga. Na
szczęście moje błagania zostały wysłuchane i po naszej porannej
konfrontacji zniknął, o czym oznajmił mi Tyler przed jego
wyjściem. Przemierzałam porośniętą chwastami ścieżkę,
wreszcie dotarłam do głównego punktu mojej wycieczki. Usiadłam na
ziemi przed nagrobkiem Rose. Na moje usta wkradł się fałszywy
uśmiech, który był przykrywką łez powoli napływających do
moich oczu.
-
Cześć, stara- zaśmiałam się sarkastycznie wpatrując w imię,
nazwisko i datę śmierci wyryte na pomniku- nie było mnie tu dość
długo i zamiast kwiatka przynoszę butelkę Jacka Danielsa, gówniana
ze przyjaciółka- westchnęłam odkręcając butelkę alkoholu-
możesz walnąć we mnie piorunem, jeśli chcesz- zaśmiałam się
napełniając jamę ustną whisky. Czułam się, jak zwłoki
rozjechane przez auta pędzące po autostradzie. Wszystkie negatywne
uczucia wróciły, a wraz z nimi wspomnienie najgorszego dnia w moim
życiu. 30 grudnia moja najlepsza przyjaciółka, będąca
najważniejszą osobą w moim obesranym życiu zakończyła swą
egzystencję w skutek, jak to tłumaczyła policja nieszczęśliwego
wypadku. Nie wierzę w to i gardzę marnymi dupami glin, którzy
zlekceważyli otarcia i siniaki, jakimi pokryte było jej ciało,
kiedy ją znaleziono. Jestem pewna, że gdyby pochodziła z rodziny
śmierdzącej hajsem na kilometr sprawa potoczyła by się inaczej i
ten, który stoi za jej zabójstwem gnił by w kiciu. Była taka
młoda, piękna, miała całe życie przed sobą. Gdyby nie ten
jebany skurwysyn, którego szczerze nienawidzę, siedziałaby ze mną
w naszym mieszkanku. Po chwili zorientowałam się, że alkohol
powoli się kończy. Wplotłam palce we włosy szarpiąc się nimi za
nie, zmarszczyłam czoło zaczynając płakać.
-
Przepraszam, przepraszam za wszystko. Obiecałam ci w dniu pogrzebu,
że- skomlałam łamiącym się głosem- że znajdę tego jebanego
sukinsyna i go zabiję. To też spieprzyłam, ale przyrzekam, że
jeszcze się zemszczę, pomszczę cię Rose z zimną krwią. Sprawię,
że jego życie będzie piekłem- łzy spływały po moich
obojczykach, ścisnęłam butelkę w dłoni, bez zastanowienia
rzuciłam nią w idącą tyłem do mnie sylwetkę.
-
Co jest do kurwy nędznej!- usłyszałam męski głos podwyższony o
kilka tonów. Mój umysł otumaniony procentami nie był w stanie
logicznie myśleć, nie dochodziło do mnie to co się dzieje. Po
chwili mężczyzna stał tuż obok mnie, jego dłoń zacisnęła się
na moim przedramieniu. Uniosłam wzrok, w tajemniczej sylwetce
odnalazłam kogoś znajomego.
-
Justin- sapnęłam zakładając kosmyk włosów za ucho- nie
chciałam, nie wiedziałam, że to ty- wyjąkałam, chcąc aby mnie
puścił. Jego uścisk nasilał się i po sposobie, w jaki na mnie
patrzył mogłam wywnioskować, że nie zanosi się na to, aby miał
zamiar ustąpić. Jego spojrzenie było wściekłe, intensywne i, jak
zawsze pełne zaciekawienia.
-
Jesteś skończoną kretynką. Pomyślałaś nad tym, co by było,
gdybym się nie schylił?- krzyknął, było to przepełnione jadem,
zmrużył oczy,a ja poczułam się jeszcze bardziej niepewnie. W jak
wielkim gównie jestem spotykając znów Justina Biebera?
No rozdział mi się podoba i po prostu życzę ci byś więcej miała takiej weny piszesz rozdział, a ja czytam go jak zaczarowana hm dodam cię do listy ulubionych opowiadań i nie każde opowiadanie dodaje do listy, bo niektóre mi się nie podobają. Pozdrawiam Nella
OdpowiedzUsuń