wtorek, 21 lipca 2015

Rozdział 5

*Justin*

Poczułem się coraz bliżej celu, dla którego tu przyjechałem. Może dlatego, że potencjalny wróg okazał się sprzymierzeńcem? Cailin pomogła mi w pewien znaczący sposób. Wiem kogo muszę wyeliminować z gry. Jeśli chcę być królem sytuacji to nim będę, bez względu na ilość żyć, które odbiorę skurwysynom stojącym mi na drodze. Wykorzystam ją jeszcze w jeden, malutki sposób. Musi przekonać Tykera, że nie jestem tu po to by z nim walczyć. Powoli zacznę się modlić, by blond modliszka nie zaczęła zadawać pytań, jak typowa ciekawska suka. Jak na razie nie zamierzam działać przeciwko niej, wręcz przeciwnie. Chce ją blisko, jak najbliżej się da. Widzę w niej coś wyjątkowego. Ta odmienność , która od początku od niej emanowała to nienawiść do wrogów. Pierwsza rzecz na liście wspólnych cech Biebera i McAlliester. Z jej oczu wyczytałem szczerość, kiedy mówiła o niechęci do swojego byłego. Upokorzył ją, a ona będzie gotowa zemścić się za to. Kto wie, może gdy popracuje nad nią załatwi za mnie całą robotę? Szybko wymazałem ten pomysł z umysłu, on musi zginąć z moich rąk. Po to tu jestem, zapłaci za wszystkie błędy przeszłości. Nie mogę wyjść z podziwu dla tego kretyna, jak może żyć w takiej niewiedzy do tej pory. Minęły dwa lata, a on nadal nie jest świadomy tego co zrobił. W przeciwieństwie do mnie, bo jego czyny chodziły za mną przez długie, żmudne miesiące. Jak na ten moment chcę się tylko zabawić, upić, zapomnieć, zaliczyć. Nie mogę ukryć tego, jak bardzo rozkojarzony jestem przez widok jaki mam przed sobą. Jestem tylko mężczyzną kochającym kobiece piękno, a nie oszukujmy się- Cai mogłaby oddać odrobinę każdemu szkolnemu trashowi, a nadal zostałoby jej wystarczająco, aby nazwać ją kurewsko piękną. Na początku starałem się o tym nie myśleć, bynajmniej głową, bo kutasa obezwładnić nie mogłem. Przysięgam, że chciałbym ją teraz mieć tylko dla siebie, rzucić na łóżko i powoli ściągać zębami jej koronkową bieliznę. Bieber, za daleko brniesz, stopuj kolego. Pokręciłem przecząco głową, aby wyrwać się z zamysłu. Z całych sił próbowałem odepchnąć od siebie na ten moment dwie, podniecające mnie rzeczy, jej cielesność i świadomość, że już niedługo z mojej ręki zginie marna dupa Johnsona i jego pieska Collinsa.

- Co robisz dziś wieczorem?- zapytałem oblizując wolno usta, uśmiechnąłem się z nutką arogancji. Dziewczyna spojrzała na mnie unosząc brew i chwilę sie zastanawiając.

- Nic szczególnego, a co? Masz jakieś kolejne plany wobec mnie?- zaśmiała się, ukazując szereg śnieżnobiałych zębów.

- Mam, idziesz ze mną do klubu i mam zamiar świetnie się bawić- odparłem kierując się ku wyjściu z pokoju, cofnąłem się przejeżdżając dłonią po kącikach ust, podszedłem do łóżka chyląc się ku niej- włóż coś równie seksownego, co ta bielizna. Chcę być dumny mając sztukę u swego boku- puściłem jej oczko, po czym wyszedłem będąc dumny z wypowiedzi skierowanej do niej. Spojrzałem na zegarek zapięty na moim nadgarstku, wskazywał 11, zszedłem na dół. Wyjąłem z kredensu w kuchni miskę, którą po chwili wypełniłem zimnym mlekiem i płatkami. Usiadłem na blacie, zaczynając jeść. Po schodach zeszła Cailin, jednak skierowała się ku salonowi, wychyliłem się przez wyspę kuchenną, aby zobaczyć co robi. Sprzątała swoje nocne posłanie, schylając się przy tym i dając mi jednocześnie świetny widok na jej tyłek. Miałem coraz większą ochotę położyć na nim dłoń i zacisnąć ją w ten sposób, który laski kochają. To chore, jak szybko mój stosunek do niej się zmienił. Normalnie nie ufam ludziom, ale ona mi pomogła nie mogę tego zlekceważyć. Nigdy nie miałem powodów by jej nienawidzić, to tylko moja wyobraźnia. Potrafiłem sobie niegdyś wmówić, że nie kocham osoby, która była najważniejsza w moim życiu, więc taki drobiazg, jak urojenie sobie nienawiści do obcej osoby było dość proste i szybkie. Przez kilka ostatnich lat szedłem przez życie z wrogim nastawieniem, miałem koło siebie tylko najlepszych i zaufanych ludzi. Wybudowałem grube mury wokół czegoś zwanego sercem i nie pozwolę już ich zburzyć. Zeskoczyłem z blatu, odstawiając miskę do zlewu w tym samym czasie na weszła do kuchni.

- Bieber, gdzie śniadanie dla mnie- spojrzała na mnie krzyżując ręce na piersiach, być może to sprawiało, że czuła się pewniej. Nic z tego kochanie, tatuś ma doskonały rendgen w oczach, widzi wszystko co powinien. Zaśmiałem się patrząc na nią z rozbawieniem.

- Nie wiem gdzie twoje śniadanie, może zapytaj Tylera?- zassałem wargi opierając się o meble. Zbliżyła się do mnie, chcąc odzyskać dostęp do szafki za mną- poproś- warknąłem stanowczo, jednak dziewczyna zdała się na dalsze przepychanie mnie.

- Nie będę prosiła cię o to, co należy do mnie. Chce jebane płatki i masz mi je podać- syknęła tupiąc nóżką. To zabawne, jak łatwo można ją było sprowokować. Odszedłem na bok unosząc ręce w geście obronnym. Zaraz kiedy stanęła na palcach by dostać musli, chwyciłem ją w talii. Moje dłonie błądziły po jej aksamitnie gładkiej skórze- co ty robisz- jęknęła zirytowana, jednak mogłem wyczuć, że podobało jej się to co robię. Kochała uwagę prawie tak samo, jak ja. Lubiła, gdy się o nią zabiegano, więc taki dotyk jej schlebiał. Bardzo dobrze, że nie jest typem lasi, która odepchnnęła by mnie wrzeszcząc, a za 2 dni przywitałbym listonosza, który miałby dla mnie wezwanie na policje. 

- Doskonale widzisz co robię- mruknąłem, kiedy naparła tyłkiem na moje krocze, miałem na sobie luźne szare spodenki, lecz nagle poczułem potrzebę poprawienia moich bokserek. Kiedy już to zrobiłem, reakcją dziewczyny był śmiech, zmarszczyłem czoło w zdezorientowaniu.

- Łatwo cię podniecić, Justin- pokiwała głową zabierając swoje śniadanie i kierując się ku górze.


*Cailin*

Wykąpania i wypachniona stałam owinięta w ręcznik przed szafą, próbując wybrać strój na dzisiejszy wieczór. Wyjęłam czarną obcisłą sukienkę z rękawem 3/4. Uśmiechnęłam się sądząc, że to dobry wybór. Z szuflady wyjęłam koronkowy stanik i stringi w kolorze zmysłowej czerni. Zgarnęłam wszystkie potrzebne mi rzeczy i weszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie ręcznik i naciągnęłam wybrany wcześniej ciuch. Nałożyłam odrobinę podkładu i różu, długość rzęs podkreśliłam tuszem. Potarłam wargi jedna o drugą, kiedy pomalowałam je wiśniową pomadką. Westchnęłam wychodząc z powrotem do sypialni, aby przejrzeć się w lustrze. Przejechałam dłońmi po udach uśmiechając się do efektu końcowego mojej pracy

- Idealnie- szepnęłam pod nosem. Wzięłam do ręki szpilki i zeszłam do salonu, siadając na kanapie. Do szklaneczki nalałam sobie whisky dla rozluźnienia. Szczerze mówiąc to cieszyłam się na imprezę z Justinem. Byłam zaskoczona jego zmianą nastawienia do mojej osoby, ale zlekceważyłam to na myśl o cudownej zabawie. Nie oszukujmy się, on jest przystojnym mężczyzną, w dodatku typ podrywacza i balangowicza, to musi się udać. Dochodziła 21, a on wciąż się szykował. Zdążyłam wypić dwie szklanki, kiedy usłyszałam jego kroki. Odwróciłam się i muszę przyznać, że bardzo podobało mi się to co widziałam. Miał na sobie czarne rurki nisko wiszące na biodrach i bluzkę w tym samym odcieniu. Idealnie opinała się na jego klatce piersiowej, podkreślając mięśnie. Całość przyozdabiał złoty łańcuch, podniosłam się idąc w jego stronę.

- No wreszcie, ile można czekać- zaśmiałam się stojąc przed nim, zwilżył usta schylając głowę i przypatrując się mi- coś nie tak?

- Nie, wszystko okej. Bardzo w porządku, widzę, że wzięłaś sobie do serca moje słowa, mała- zachichotał, co było cholernie uroczą rzeczą- już nie mogę się doczekać- dodał mrucząc w seksowny sposób do mojego ucha lekko je przygryzając. Wyszliśmy, kierując się do jego auta. Zajęłam miejsce pasażera, zapinając pasy. Po chwili ruszyliśmy z piskiem opon, czy wspominałam, że uwielbiam szybką jazdę i chłopców, którzy ją nakręcają? Upłynął krótki czas, kiedy przeszliśmy przez bramkę klubu. Fala ciepła i głośnej muzyki uderzyła w moje ciało. W powietrzu unosił się zapach seksu i marihuany. Rozejrzałam się w około, położyłam dłoń na ramieniu Justina.

- Prowadź- krzyknęłam próbując zagłuszyć odgłos dyskoteki, chłopak natychmiastowo ruszył ku barze, usiadłam na wysokim stołku, a moja sukienka podwinęła się do góry, ukazując całe moje uda. Zerknęłam na Biebera stojącego za mną, miejsca obok mnie były zajęte. Zeszłam z mojego miejsca i pociągnęłam go za rękę by na nim usiadł. Kiedy posłusznie wykonał moje polecenie posadziłam tyłek na jego kolanach. Złożyliśmy zamówienie na dwa drinki. Sączyłam przez słomkę idealną kompozycję wódki z innymi cieczami. Odwróciłam się w jego stronę, siadając tak, aby siedzieć przodem do niego- chodźmy gdzieś do stolika- przygryzłam wargę wpatrując się w jego głodne oczy. Pokiwał głową, zeskoczyłam lekko z jego kolan, po czym zamówiłam dużą ilość alkoholu, która miałaby starczyć nam na cały wieczór. Złapałam szatyna za rękę ciągnąc przez tłum tańczących nastolatków. Dotarliśmy do stolika pod ścianą. Usiadłam na kanapie trzymając w ręku kieliszek.

- Cai, poczekaj tu na mnie, przyniosę nam coś dobrego- usłyszałam z jego ust, po czym zniknął między ludźmi. Zakładając nogę na nogę siedziałam kontem oka obserwując siedzące na przeciwko pary. Jakiś parszywy koleś puścił mi oczko, na co wystawiłam mu środkowego palca. Byłam prawie pewna, że gość podniósł by się i przyspał, gdyby nie to, że Justin wrócił, zajmując swoje miejsce.

- Co masz?- zapytałam przeczesując włosy- jeżeli to co myślę, to nie wyjdę stąd do rana, będę się bawiła razem z tobą, gnojku.

- Myślisz o takich rzeczach? Niedobra dziewczynka- mruknął przejeżdżając kciukiem po moich ustach, po czym zaczął napierać na nie swoimi. Na początku było to grzeczne i unormowane. Potem wsunął język do moich ust penetrując moją jamę ustną, zaczęłam odwzajemniać czyny z jego strony tym samym. Całowałam go dość intensywnie, z obu stron było to zachłanne. Usiadłam na nim okrakiem, wplątując palce w jego włosy. Głośno oddychałam, kiedy oderwaliśmy się od siebie.

- To jest przedsmak tego co potrafię i co ci pokarzę, kotku- szepnęłam mu zmysłowo do ucha, przygryzając jego płatek. Jego długie palce zaciskały się na moim tyłku, wskutek czego z moich ust uciekały ciche jęki. Sięgnęłam po szklankę whisky przechylając ją dwa razy. Szatyn wypił już o wiele więcej niż ja. Byliśmy na tym podłożu sobie równi. Możecie myśleć o mnie, jako o najgorszej, ale nadszedł czas w moim życiu kiedy nie chce zastanawiać się nad tym co robię. Chce żyć pełnią życia i tej nocy wykorzystam do tego właśnie jego.

Stopniowo wlewaliśmy w siebie co raz więcej alkoholu i odtykaliśmy się co raz śmielej. Szatyn uniósł mnie, kiedy oplatałam nogami jego biodra i zaniósł na parkiet. Położył dłonie na moim tyłku, zaczęliśmy poruszać się w rytm muzyki. Co chwila nasze ciała ocierały się pracując w synchronizacji. Im dłużej tańczyliśmy tym dłużej chciałam tam być. Klub zaczęła roznosić kipiąca seksem nuta znanej mi dobrze piosenki. Chciałam dokładnie tak, jak ona poruszać się, jak najlepsza tancerka. Zawładnąć jego zmysłami, odwróciłam się tyłem do niego i zjeżdzałam co raz niżej ocierając się przy tym tyłkiem o jego ciało. Moje ruchy przepełnione były erotyzmem. Uniosłam się ku górze łapiąc go za szyję, natomiast jego łonie spoczęły n moich pośladkach. Come get her działało na mnie prowokująco, kiedy dobiegł kres zabójczej melodii zatoczyliśmy się ku naszemu stolikowi. Uśmiechałam się szeroko, uspokoiłam oddech i ukoiłam zmysły kieliszkiem wódki. Zajęłam swoje nowe, ulubione miejsce, kolana Justina.

- Chcę cię, tak bardzo cię chcę- jęknął lustrując mnie wzrokiem- nawet nie wiesz, jak bardzo silny musiałem być, aby nie zaciągnć cię do toalety i nie przepieprzyć- pokiwał głową oblizując usta- zrobię coś fajnego i przyjemnego, naznaczę cię- mruczał mi sprośne rzeczy, ssąc moją szyję. Składał mokre pocałunki, to było tak cholernie podniecające. Podwinął moją sukienkę, wsuwając pod stringi dłonie. Sapnęłam głośno przygryzając wargę spojrzała na niego spod rzęs. Przejechałam dłońmi po jego ramionach, delikatnie pocałowałam jego szczękę, zostawiając na sekundę czerwony ślad. Chłopak odchrząknął poprawiając się na kanapie i wsunął rękę do kieszeni, wyjął woreczek z białym proszkiem w środku. Rozejrzał się wokoło po czym, rozsypał dwie kreski.

- Ja pierwszy- zwinął banknot w rulon i uformował fetę kartą kredytową. Po chwili wciągnął swoją działkę odchylając głowę do tyłu. Podał mi rureczkę, zbliżyłam się do stolika pochylając nad nim. Oblała mnie fala euforii poprzedzona przyjemnym kręceniem w zatokach. Uśmiechnął się do mnie łobuzersko, jego zmysłowy języczek zwilżył dolną wargę. Dokończyłam moją szklankę whisky, po czym odchrząknęłam. Podwinęłam rękawy zarzucając włosy do tyłu. Uśmiechnęłam się do szatyna, nakazując mi usiąść tak, aby nie miał możliwości oparcia się. Usiadłam na nim w rozkroku, tyłem do jego twarzy. Zaczęłam wić się ocierając o jego krocze. Odwróciłam się na moment chcąc zobaczyć reakcję Justina. Chłopak odchylał lekko głowę przygryzając wargę. Chwyciłam jego dłonie i złączyłam z moimi kładąc na moim biuście. Zarzuciłam włosami odwracając się przodem do niego i popychając go, aby leżał. Falowałam tyłkiem i kroczem, tuż przy pobudzonym już jego fiucie.

- Czuję cię- mruknęłam, spoglądając na jego palce. O boże? Pocałowałam jego dłoń, kładąc ją ponownie przy moich cyckach i zjeżdżając nią niżej, aż do krocza. Chciałam doprowadzić go do skrajności, nie obchodziły mnie laski wpatrujące się w nas, czy mężczyźni śliniący do tego co robię. Wszelkie bariery z mojej strony zostały złamane, przed wejściem do klubu obiecaliśmy sobie, że rzucamy w przeszłość stare relacje. Poruszałam się zmysłowo, ale jednocześnie nachalnie. Zaczęłam składać krótkie i mokre pocałunki na jego pełnych ustach. Zatraciłam się w tym, czułam, jak odpływam za sprawą tych warg. Zmieniłam pozycję, siadając tyłem do niego, powoli trzęsłam tyłkiem wzdłuż jego ciała.

- Cailin- mruknął, jego seksowny głos odbił się echem w moim umyśle, podniósł się do pozycji siedzącej. Jego spojrzenie było przepełnione głodem i podnieceniem, pociągnął mnie zaborczo za rękę sadzając na swoich kolanach. Moja sukienka nie zasłaniała już ani kawałka ud, podczas, kiedy zadawalałam go w wiadomy sposób  ściągnęła się odkrywając majtki, jeśli mogłam je tak nazwać- wiesz, co zrobiłaś? Wiesz, jak bardzo chciałbym cię pieprzyć, słuchać jak skomlesz o więcej? Niegrzeczna suczka- wyjęczał mi do ucha wsuwając dłonie n tyłek, tylko dwa kciuki wystawały po za kusą koronkę.

- No dalej, Bieber. Pokaz, czy rzeczywiście jesteś takim skurwysynem - roześmiałam się, jednak czułam, że doszedłby za daleko. Nie mogłam pozwolić sobie na stosunek z nim. Chłopak pokiwał głową śmiejąc się i przeczesując palcami włosy. Kurwa, znów te palce. Pomyślałam oblizując usta. Cai, ty dziwko. Przestań myśleć o tym, jak bardzo chciałabyś je mieć w sobie i spierdalaj, póki jest czas. Wewnętrzny głos moralności zgnoił mnie, jednak odrzuciłam go natychmiastowo. W moim życiu nie ma już miejsca na morale. Liczy się zemsta i korzyści płynące z zabawy, alkoholu, dragów i seksu- która godzina?

- 4.30- powiedział zerkając na zegarek opinający jego nadgarstek- przejdziemy się?- uniósł brew zasysając wargi, skinęłam głową podnosząc się i dopijając rsztę alkoholu. Chłopak splótł nasze palce przeprowadzając mnie przez tłumy, aż do wyjścia. Z kieszeni swoich rurek wyjął paczkę fajek, podarował sobie częstowanie mnie i odpalił jedną. Zaciągnął się mocno, a ja w duchu szalałam. Nie byłam w stanie opisać, jak seksowny był w tym momencie. Skinął palcem, abym się zbliżyła i uchylił na bok głowę łącząc nasze usta. Wpuścił do mojej jamy ustnej dym papierosowy. Wsunęłam dłonie za gumkę jego bokserek, które wystawały z nisko zwisających spodni. Szatyn wziął mnie na ręce i posadził na masce swojego auta. Stanął, tak aby moje nogi były między jego. Wpatrywałam się w niego z zamiłowaniem, kiedy zaciągał się i wypuszczał dym. Zaśmiałam się głośno, kiedy chmurka uleciała z jego nosa. Justin popatrzył na mnie z rozbawieniem, zaczynając bawić się dymem. Przydeptał szluga gasząc go, jego wzrok skupił się na mnie. Patrzył tak zmysłowo, sposób w jaki to robił był przepełniony erotyzmem. Onieśmielał mnie i sprawiał, że byłabym w stanie poddać się mu bez gadki. Ścisnął moje piersi całując mnie wzdłuż szczęki. 

- Kotku, dasz mi się uszczęśliwić?- szepnął, a w mojej głowie pojawiły się różne myśli. Pokiwałam głową i zeskoczyłam lekko z maski. Chłopak otworzył tylne drzwi popychając mnie na siedzenia. Wszedł zaraz za mną, położyłam się zgodnie z jego poleceniem. Przeciągnął mnie bliżej siebie za nogi- polubisz to, naprawdę polubisz-podwinął moją sukienkę i zębami zsunął stringi. Oddychałam ciężko, obserwując każdy jego ruch. Przyłożył palec, zaczynając poruszać nim po mojej łechtaczce. Cichutko jęczałam przygryzając wargę. Poruszał nim śmielej i szybciej, po chili wsunął go we mnie. Masz to co chciałaś, Cailin. Jego palce wypełniały mnie, a ja wiłam się pod nim ogarnięta wspaniałym uczuciem.

- Justin, kurwa- sapnęłam, szybko oddychając. Brązowo-oki przygryzał wargę i cicho mruczał słuchając moich jęków. Doszłam, a on wysunął ze mnie palce i włożył jednego z nich do moich ust.

- Possiesz go, kochanie, tak jak ssałabyś mojego przyjaciela- syknął, a ja jak w hipnozie robiłam to co kazał. 

6 komentarzy:

  1. Genialny rozdział :) już wiem że zostanę z tobą do końca! :) czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny ten rozdział czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to opowiadanie i życzę ci miłej weny oraz przyjemnych wakacji

    OdpowiedzUsuń